Dzisiaj zwracam się do Was z tematem, który narodził się we mnie niedawno. Tematem oczywistym, a jednak czasami bardzo abstrakcyjnym i odległym. Temat ten to, moje i twoje. Moje i Twoje, Twoje i moje, nasze.

Dzieci od najwcześniejszych chwil naturalnie i spontanicznie regulują poczucie własności. I tak, początkowo wszystko jest „moje”. Powszechnym jest widok dzieci w piaskownicy walczących o jedną łopatkę. Proces ten jest ściśle powiązany z budzącą się u dziecka świadomością własnej indywidualności i odrębności od rodziców (2 rok życia dziecka). Malec dostrzega, że jego zdanie może różnić się od zdania innych, a co najważniejsze, można je skutecznie manifestować. Dopiero w 3. roku życia dziecko zaczyna dostrzegać celowość zachowań, ma pewien wgląd w uczucia i motywy innych ludzi, uczy się reguł wymiany i współpracy. Jednak to nie wszystko.

Pozostając przy tym dopuścilibyśmy się bardzo dużego uproszenia. Dlaczego? Ponieważ oprócz materialnej własności, każdy człowiek posada swój własny, indywidualny świat wewnętrzny. Świat wewnętrzny, na który składają się myśli, pobudzenia (emocje i doznania ciała), bodźce zewnętrzne (sądy, normy, autorytety, pojęcia itp.), ściśle związane z pojęciem samoświadomości. Świadomości, która zawsze jest świadomością w teraźniejszości („tu i teraz”). Nawet jeśli myślimy o przeszłości, to dzieje się to w tym momencie, w danej chwili, jeżeli wybiegamy w przyszłość, to też to się dzieje teraz. Jednak, żeby to wszystko mogło się zadziać, potrzebujemy drugiego człowieka. Kontakt zawsze powoduje zmiany w nas samych, zmiany w partnerze relacji oraz zmiany samej relacji. I tu rodzą się komplikacje. Z jakimi treściami przyjdzie nam się zmierzyć? Jak przyjmiemy te obce treści? Co damy drugiej stronie? Każde z tych pytań niesie za sobą wiele odpowiedzi.

W tym miejscu, w którym jestem dzisiaj szczególnie ważne staje się dla mnie oddzielenie tego, co moje od tego, co twoje. Przykład, możemy zezłościć się na męża, żonę, przyjaciółkę, czy też na jakąś osobę i okazuje się, że ta złość jest częściowo skierowana na tę osobę, natomiast często bywa tak, że złościmy się, ponieważ ta osoba przypomina nam ojca, matkę albo inną znaczącą osobę z przeszłości, która zrobiła coś, co nie pozostało względem nas bez znaczenia, najczęściej w tym negatywnym kontekście. Oczywiście zjawisko to zachodzi tez w odwrotnym kierunku, to znaczy stajemy się bezpośrednimi odbiorcami emocji innych ludzi.

I tak, rodzą się kolejne pytania: to co czuję kieruję do ciebie, czy do siebie lub innych osób? To, co ty kierujesz do mnie, jest rzeczywiście dla mnie, czy skierowane jest do kogoś z twojego świata? Co to ze mną robi?

Można by zagłębiać się bardziej i bardziej, pytać o pragnienia, lęki, dążenia, cele. Przechodząc jednak do podsumowania, świadomość zachodzących w nas procesów pozwala nam nad nimi panować. Jeśli wiemy jakie są nasze pragnienia, uczucia możemy podejmować działania zmierzające do zaspokojenia naszych potrzeb i w konsekwencji, przywrócenia równowagi. Świadomość rodzi wolność. Wolność pozwala być prawdziwie ze sobą i z drugim człowiekiem. Życzę takiej wolności sobie i Wam.

Umów się na wizytę